Wczoraj pasat nie wiał równo z siłą cztery. Przychodziły podmuchy osiągające mocne sześć stopni Beauforta. Pracują foki. Genakery schowane. Fale urosły. Te normalne osiągają trzy metry. Między nimi toczą się pięciometrowe góry. Spienione grzbiety chcą zabrać jacht na krótką przejażdżkę. Gdy odwrócą łódkę burtą mogą ją położyć a w sztormie mogłyby nawet zrolować. Miecze rufowe opuszczone. To silnie ustatecznia kursowo. Pomaga samosterowi. Powstrzymuje łódkę przed odwróceniem burtą do fali. Dobrze by spienione grzbiety nie niosły łódki tylko szybko i spokojnie przechodziły pod kadłubem. Trzeba na grzbiecie fali przyhamować łódkę. Nie pozwolić jej się rozpędzić. Na Setce wystarczy wypuścić z rufy sześćdziesiąt metrów liny. Liny wypuszczone. Jurand holuje swoją od dwóch dni. Łódka płynie spokojniej. Bezpiecznie. Mniejsze są przechyły z burty na burtę. Skutecznie żeglował Ludek Chovanec. Stovka pokonała sto piętnaście mil. Alczento sto dwadzieścia. To dobre przebiegi. Może również efekt korzystnego prądu. Dodatkowe mile wypracowane taktyką.