W 2012 roku, w pierwszych regatach Setką przez Atlantyk wystartowały dwa jachty. Lilla My prowadzona przez Szymona Kuczyńskiego i Skwarek piszącego te słowa Janusza Maderskiego. Na start przyjechał Marcin Klimczak z Lilu 2012. Zrezygnował. Popłynął po czterech latach w następnej edycji. Trochę dmuchało. Nie było nudno. Skwarek wytrzymał zderzenie dziób w dziób z dwustumerowym masowcem Pine. Na Lilla My wiatr zabrał górną część zamknięcia zejściówki. Obie łódki bez problemów dopłynęły do mety. Wygrał Szymon.
W 2016 wystartowało dziesięciu żeglarzy. Sześciu samotników i dwie załogi dwuosobowe. Arkadiusz Pawełek płynął na Quarku, Piotr Czarniecki na Atomie, Lech Stoch na Gidze, Robert Puchacz na Atinie a Michał Sacharuk prowadził piękną Aussie pod australijską banderą. Zbigniew Kania i Kacper Kania razem żeglowali na żółtym Nerwusie a Adam Hamerlik z Aleksandrem Hanuszem dzielnie walczyli na nielekkiej Still Crazy II. To już nie było przecieranie szlaku. Ostra jazda od wyjścia z Sagres. Doskonałe czasy przejścia. Giga przecięła linię mety pierwszego etapu po 6 dniach 20 godzinach 50 minutach. Jedenaście minut później finiszował Nerwus. Kilka godzin później Atom i Atinna. Drugi etap to znowu jazda na całość. Wiatr sprzyjał. Trasę południową, jak najszybciej ku pasatom, wybrał Robert Puchacz. Lech Stoch zaryzykował, wybrał najkrótszą drogę. Pozostałe Setki rozsypały się po oceanie między Gigą a Atinną. Giga prowadzi przed Aussie i Nerwusem. W drugim etapie Kacper Kania żeglował sam. Atinna po złapaniu pasatu pędzi ku mecie. Surfowanie z falą. Kilakanaście węzłów. Nie wytrzymuje samoster Nerwusa. Giga prowadzi, pędzi, ucieka. Codziennie zamyka się okno. Ciągle tuż za rufą. 22 dni 13 godzin 43 minuty. Lech Stoch jest na mecie. Drugi jest Kacper Kania. Dwie godziny po Nerwusie wchodzi na metę Michał Sacharuk a pięć godzin później Robert Puchacz. Żeglował równie szybko jak Lech Stoch tylko na dłuższej, południowej trasie. Dwadzieścia pięć dni zajęło przejście Atlantyku Piotrowi Czarnieckiemu, dwadzieścia siedem Adamowi Hamerlikowi i Aleksandrowi Hanuszowi. Po dwudziestu ośmiu dniach metę przekroczył Arkadiusz Pawełek. Na oceanie został Marcin Klimczak. Nie spieszył się. Dopłynął do Martyniki po pięćdziesięciu siedmiu dniach.
SpA 2020 z powodu kowidowych utrudnień zostały przesunięte o rok. Zrezygnowano z kategorii dwuosobowej. Wystartowało czterech żeglarzy. Jurand Goszczyński na Alczento, Adam Radecki na Dream Catcher, Jakub Dąbrowski na setce Shaka i reprezentujący czeską banderę Ludek Chovanec na Stovce. W tym roku wiatry sprzyjały i wszyscy wykorzystali to bardzo dobrze. Genialnie pożeglował Jurand Goszczyński. Przez cztery sezony ćwiczył i dopracowywał łódkę. Opłacało się. Wynik był fantastyczny. Po pięciu dniach i dziesięciu godzinach meta pierwszego etapu została za rufą Alczento. Następnego dnia przypłynęli Adam Radecki, Ludek Chovanec i Jakub Dąbrowski.
Drugi etap rozpoczął się z silnym wiatrem z baksztagu. Alczento pędzi wzdłuż brzegu Teneryfy. Ludek Chovanec doznaje kontuzji ręki. Wycofują się Adam Radecki i Jakub Dąbrowski. Przychodzą słabe, zmienne wiatry i okresy flauty. Na południe, ku pasatom. Tam musi dmuchać. Dmucha, tylko słabo. Nie będzie rekordu trasy. Trzeba łapać każdy podmuch. Mozolna zabawa z lekkimi wiatrami. Po dwudziestu ośmiu dniach Jurand Goszczyński przecina linię mety. Bardzo dobry wynik w tak słabych warunkach. Ludek Chovanec nie poddał się pomimo kontuzji. Skończył wyścig. Jest drugi. Już po zakończeniu regat Jakub Dąbrowski wraz z Beniaminem Rostankowskim przepłynęli Shaką przez Atlantyk.
Kiedy następne regaty? Wracamy do czteroletniego cyklu. A więc SpA 2025, start 11 listopada. Na liście jest już pierwszy zawodnik, Grzegorz Brodecki. Buduje Setkę 4 Wife. Jest już polaminowany i odwrócony kadłub oraz są odlane połówki ołowianego balastu.