Po nocnym, mocnym szkwale przyszedł dzień z równą trójką. Spokojne żeglowanie. Jurand Goszczyński przepłynął sto mil. Do mety już bardzo blisko. Zostało tylko dwieście dwadzieścia mil. Na Martynice czeka żona i córka. Na powitanie Juranda wypłynie jacht Ultima T. Stovka nadal żegluje przedzierając się przez pola glonów. To nie jest normalna sytuacja. Ten czas jest wyjątkowy. Tak nisko zazwyczaj pływały niewielkie płaty sargassa. Nic co istotnie przeszkadzałoby żeglować. Ludek Chovanec wywalczył osiemdziesiąt pięć mil. Do mety zostało siedemset dwadzieścia. Shaka konsekwentnie żegluje na południowy zachód. Do pasatów, ku niskim szerokościom. Po trzech dobach obaj młodzi żeglarze odpłynęli dwieście czterdzieści mil od Teneryfy.