Jeżeli chcesz żeglować daleko małą łódką, powinieneś być minimalistą. Albo nauczyć się minimalizmu. Przeciążona łódka gorzej wchodzi na falę. Żegluje wolniej. Bierze wodę na pokład. Musisz zwalczać pokusy. Sklepy żeglarskie pełne są absolutnie niezbędnych, wspaniałych zabawek. Najlepiej omijać je z daleka. Ograniczony budżet pomaga zachować zdrowy rozsądek. Żeby mieć szanse w SpA potrzebny jest prosty samoster, lekka łódka i pięć żagli. Grot, dwa foki marszowe, fok sztormowy i genaker. Do nawigacji wystarczy kompas, najprostszy ręczny GPS, trzy mapy, generalna Atlantyku, dwie mapy podejść do portów, cyrkiel, trójkąt, linijka, ołówek i gumka. Panel solarny 50W i akumulator 12V 20Ah zasilą prądem pięciometrowy okręt. Pasywny AIS da znać gdy zbliża się statek. Można go zastąpić wykrywaczem radaru. Dzisiaj to niewiele. Żeglarze którzy tworzyli marzenia nie mieli kolorowych chartploterów, rozbudowanych instalacji i satelitarnego big brothera. Żeglarz był sam z oceanem i swoimi myślami.
Stovka nigdy nie była przeciążona. Teraz jest jeszcze lżejsza. Większość wody wypita. Zostało nieco jedzenia. Łódka jest lekka. Chce żeglować. Łatwo zabiera się z falą. Samoster prowadzi. Ludek siedzi w kokpicie gotów złapać rumpel. Wypatruje ciemnych plam sargassa. Przepłynął sto mil. Do mety zostało trzysta sześćdziesiąt.
Shaka w obszarze słabego wiatru żegluje na południowy zachód. Kuba i Beniamin są już pięćset sześćdziesiąt mil od Teneryfy. No Północ od Wysp Kanaryjskich Edyta Krakowiak szybko prowadzi swój okręcik. Do Graciosy zostało sto siedemdziesiąt mil.